
[ SEOWind.io - pisz treści które rankują się w TOPach ]
Dominującą część wpisów na blogu można przypisać do kategorii „co zrobić, żeby biznes był łatwiejszy”. Tym razem będzie trochę inaczej. Jako że mam garść znajomych pracujących przy rekrutacjach dla agencji pracy i korporacji, zebrałem wywiad na temat roli, jaką w ich pracy odgrywają portale społecznościowe oraz name branding. Są w tym rzeczy ogólnie wiadome, ale są i niespodzianki.
Name branding – zaczynamy
Kanty w CV
Mam zaśmiecony profil, jak żyć?
Kilka punktów, na które warto zwracać uwagę
- Była raz kobietka, która dokładnie wysprzątała swój profil ze zdjęć poimprezowych, ale zapomniała pousuwać komentarzy pod swoimi zdjęciami na tablicach. Szkoda – na zdjęciach nie było widać, ile ma promili, a w komentarzach chwali się wynikiem i zapowiada powtórkę.
- Gość miał doskonale wyczyszczony profil, nie było się do czego przyczepić, tylko dodał nowy wpis: „jutro idę na rozmowę do tych […] do roboty”. (Nawias ode mnie, ale pewnie wiecie, co tam mniej więcej było).
- Parafia poprosiła nas o sprawdzenie człowieka, który miał promować ich imprezy: Dzień Dziecka, parę innych świąt i pomagać w promocji przykościelnego punktu przedszkolnego. Poza znajomymi nie było się czego czepić, dlatego moja porada jest taka: wywal ze znajomych porno-gwiazdy, zanim ktoś będzie to sprawdzał.
- Facet wpisał sobie w profil wszystkie uczelnie, na których był na wymianie. (Przypis ode mnie: naprawdę, miesiąc albo trzy spędzony w budynkach uczelni nie czynią z Ciebie studenta tejże, więc warto ograniczyć się do paru najważniejszych dokonań, bo skakanie z uczelni na uczelnię wróży też skakanie z pracy na pracę i to wcale nie jest zaliczane na plus)
- Dziewczyna założyła nowy profil i jej pierwszym wpisem było „tutaj macie link dla starego profilu”. Stary nie był prywatny.
Co jeszcze możesz zrobić, żeby nie pokazać się ze zlej strony?
Jak często pracodawcy sprawdzają FB?
Wiele osób nie ma pojęcia o tym, jak ważne jest sprawdzenie profilu FB w procesie rekrutacyjnym. W wielu firmach – oczywiście nie na wszystkie stanowiska, ale od średniego szczebla w górę to norma – sprawdza się każdego kandydata już na pierwszych etapach rekrutacji. Mało tego – bardzo często nie robi się tego po to, żeby wykryć fałszywe informacje z CV czy znaleźć jakieś „haki”, tylko dlatego, że zadaniem rekrutera jest dobrze przygotować rozmowę, a do tego najlepiej jest znać osobowość kandydata. Zagląda się więc na FB dlatego, że to najłatwiejszy sposób.
Czy pracodawcy szukają sztywniaków?
Łatwo odnieść wrażenie, że pracodawców pociągają zdjęcia osób w stylu biznesowym. Tutaj wystarczającym komentarzem, który domknie ten artykuł, będzie wypowiedź mojej dobrej znajomej z HR-u:
„kiedy szukamy najlepszych profesjonalistów, zaglądamy raczej na LinkedIn. Na FB patrzymy, bo tam jest więcej ludzi i materiałów, ale co do zdjęć z sesji fotograficznych… One są jak CV – piękne, odpicowane, bez żadnej wady. Idealne. A my dobrze wiemy, że ideał nie istnieje, więc nikomu nie każemy »usztywniać się« na potrzeby rekrutacji. Szukamy ludzi z osobowością, więc odrobina szaleństwa z nutą rozsądku jest ceniona wyżej, niż samo szaleństwo i sam rozsądek”.
Potraktujcie to jako ogólną wskazówkę do zarządzania profilem na FB w celu stworzenia dobrego wrażenia. Mało tego – wydaje się, że to dobry sposób nie tylko dla tych, którzy chcą na profilu cokolwiek ugrać, ale dla wszystkich, żeby w społeczności być kimś, kim faktycznie jest się w rzeczywistości, bo każdy z nas ma w sobie coś z szaleństwa i coś z rozsądku, i żadnego z tych pierwiastków nie może zabraknąć w żadnym obrazie. Howgh.
Polecamy również: http://www.forbes.com/sites/prospernow/2011/01/10/the-power-of-a-name-branding-your-company-for-the-future/#2715e4857a0b138137d84f38