czwartek , 28 marca 2024
Home / News / Facebook / Facebook znowu zablokował prawicowe fanpage – dyskryminacja czy cenzura

Facebook znowu zablokował prawicowe fanpage – dyskryminacja czy cenzura


[ SEOWind.io - pisz treści które rankują się w TOPach ]

Pod koniec lipca Facebook zalała fala oburzenia z powodu kolejnego zablokowania niektórych strona i fanpage. Okazało się, że w ciągu zaledwie jednej doby zablokowano lub zlikwidowano aż 300 prawicowych miejsc, które łamały regulamin Facebooka lub były zwykłym duplikowaniem treści z innych miejsc. Takie działanie zostało szeroko skrytykowane w społeczności, jako przejaw cenzury, dyskryminacji i łamania zasady wolności słowa. Czy na pewno? Czy Facebook nie może dowolnie, zgodnie z własną wykładnią usuwać treści, które zdaniem administracji nie przystają do charakteru portalu? Warto się temu tematowi dokładniej przyjrzeć.

Zablokowane fanpage

Do zablokowania wspomnianych 300 stron utworzonych na Facebooku doszło na skutek działań Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Nie była więc to całkowicie samodzielna inicjatywa portalu, a po prostu reakcja na zorganizowaną akcję użytkowników. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych przejrzał facebookowe strony pod kątem szerzenia przez nie treści agresywnych, rasistowskich, faszystowskich, nawoływania do przemocy i nietolerancji. Na skutek prowadzonych obserwacji zgłoszono ponad 2000 profili, które administracja Facebooka musiała sprawdzić i zweryfikować. W wyniku tej weryfikacji 300 zostało usuniętych lub zablokowanych. Niestety, w czasie tej akcji usunięto również niektóre profile historyczne i patriotyczne, które z nacjonalizmem czy faszyzmem nie wiele miały wspólnego. Być może był to skutek niezbyt dokładnej analizy.

Blokowane treści

Zgodnie z regulaminem Facebooka nie wolno umieszczać treści o charakterze faszystowskim, nacjonalistycznym czy rasistowskim. Nie wolno nawoływać do agresji, przemocy i nietolerancji wobec innych. Oczywiście, obok tych treści, Facebook zabrania również promowania wielu innych, w tej jednak sytuacji to właśnie one stały się kością niezgody. Regulamin Facebooka zabrania przede wszystkim tego, co zabronione jest w kodeksie karnym poszczególnych państw. W Polsce nie wolno nawoływać do przemocy, a treści rasistowskie i promowanie faszyzmu są traktowane jako przestępstwo – trudno zatem kwestionować w tym zakresie działania Facebooka. Postąpił zgodnie z prawem i własnym regulaminem. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych dodatkowo podkreślił, że wszystkie zgłoszone strony powinny zostać zgłoszone również do prokuratury i powinno zostać wszczęte wobec nich śledztwo z racji prowadzonej działalności.

Informacja dla administratorów

Każdym z zablokowanych kont ktoś zarządzał i każdą usuniętą stronę ktoś administrował. Admini nie otrzymali informacji, które dokładnie posty przyczyniły się do podjęcia przez Facebook takiej, a nie innej decyzji. Jedyna przekazana informacja dotyczyła tego, że profile usunięto z powodu łamania regulaminu portalu i nieprzestrzegania standardów społeczności Facebooka. Trudno tutaj nie zrozumieć administratorów. Pracowali nad zbudowaniem społeczności, która została im właśnie odebrana. Nie wiedzą nawet, w którym miejsce przekroczyli dopuszczalną granicę. Z drugiej jednak strony, promując treści radykalne, skrajnie nacjonalistyczne, można się było spodziewać blokady nie za jeden czy dwa posty, ale za całokształt działalności i przekazywane wartości.

Nawoływanie do agresji

Faktem jest, że nawoływanie do agresji na Facebooku ma miejsce po obydwu stronach. Zarówno skrajnie prawicowe, jak i skrajnie lewicowe profile, redagowane i administrowane przez osoby o radykalnych poglądach mają coś na sumieniu. Na tych stronach trudno mówić o dialogu, refleksji czy analizie aktualnej sytuacji w Polsce. To strony poświęcone rozbudzaniu nienawiści i agresji do przeciwników politycznych, opartej wyłącznie na odmiennych poglądach. Polskie Centrum Informacji Strategicznych podjęło ten temat, jako argument przeciwko administracji Facebooka. Twierdząc, że wobec portali prawicowych Facebook działa automatycznie, Centrum sugeruje, że jest to jednocześnie wyraz sympatii wobec bardziej lewicowych poglądów. Z racji tego, że agresywna narracja pojawia się po obu stronach, obie powinny być traktowane tak samo i równo. Tymczasem, Facebook niemalże z automatu blokuje prawicowy przekaz, pozostawiając drugiej stronie swobodę wypowiedzi.

Ingerencja w treści zamieszczane na Facebooku

W związku z tym, że radykalne nacjonalistyczne treści są tak aktywnie blokowane, Facebook jest oskarżany o ingerencję w treści przekazywanych na portalu. Jednocześnie jest krytykowany za faworyzowanie jednej strony i dyskryminowanie drugiej. Pojawiają się zarzuty, że na portalu prowadzona jest surowa i nieobiektywna cenzura, a wolność słowa to wyłącznie pusty slogan i prawo zarezerwowane dla wybranych i wyróżnionych. Pozostali o wolności słowa mogą w związku z tym zapomnieć. Oficjalnie administracja Facebooka nie tłumaczy swoich działań. Ostatnia akcja nie była ich inicjatywą, była wyłącznie reakcją, choć jak wspomniano, w wielu przypadkach zdecydowanie za bardzo zautomatyzowaną, gdyż nie wszystkie historyczne fanpage są również radykalne i nacjonalistyczne.

Prywatne poletko

W tych wszystkich oskarżeniach i zarzutach zapomina się jednak ciągle o jednym, że Facebook nie jest własnością publiczną. To prywatna firma i prywatny portal, a co za tym idzie, jego właściciel może decydować, jakie treści za pomocą tego portalu są udostępniane i promowane. Jeżeli administracja podejmie decyzję o blokowaniu skrajnie prawicowego przekazu – może to zrobić. Każdy użytkownik, który zakłada konto na portalu i włącza się w jego życie, akceptuje również jego regulamin, w którym jest zawarta informacja o treściach akceptowanych i nieakceptowanych. Łamanie regulaminu wiąże się z koniecznością poniesienia konsekwencji, a jeżeli ktoś nie zgadza się z polityką strony, może swoje konto z niej usunąć i nie korzystać, z możliwości, jakie oferuje to miejsce.
Trochę tak to wygląda, że skoro dostęp do „fejsa” jest nieograniczony i bezpłatny, to znaczy, że ten „fejs” jest „nasz” i możemy w nim wylewać wszelkie pomyje, jakie tylko się zamarzy wylewającym. Gdy okazuje się, że to nie do końca tak jest, pojawia się obraza i oburzenie. Ale skoro tak źle jest na tym Facebooku, to może marudzący uruchomią własną platformę, na której będą obowiązywały takie zasady, jakie im się będą podobały.

O Azteq Azteq

Zobacz również

Jak wypozycjonować kanał na YouTube

YouTube to druga co do wielkości platforma wyszukiwania na świecie. Z tego powodu, każdy twórca …